Pierwszą rzeczą, którą opiszę na tym blogu jest maska DIY z kanału Beautyklove na YT.
Dla osób, które mają problem z angielskim, krótki opis przygotowania:
Do miseczki wbijamy jajko, wlewamy szklankę jogurtu naturalnego, 1/3 szklanki oliwy z oliwek i dwie łyżki miodu. Całość mieszamy i nakładamy na suche włosy na minimum 30 minut. Dobrze jest nałożyć czepek i ręcznik.
Pierwsze dwa składniki mają w sobie proteiny, a dwa ostatnie nawilżają.
Maskę robiłam już parę razy i jestem z niej zadowolona. Jednak oryginalna wersja jest przeze mnie nieznacznie zmieniona. Pomimo tego, że moje włosy są dłuższe i przypuszczalnie gęstsze od osoby z filmiku, to ilość tej maski mnie przeraża, a moje włosy odmawiają przyjęcia więcej papki. Dlatego ograniczam to, co na moich włosach może przynieść więcej szkód niż pożytku - jogurtu naturalnego. Zamiast całej szklanki wlewam około połowę. Powodem, dla którego zdecydowałam się ograniczyć ten składnik jest to, że ma on w sobie proteiny, które czasami robią krzywdę moim włosom.
Efekt? Zwalający z nóg! włosy są gładkie, nie plączą się, są bardziej nawilżone, nawet po dłuższym okresie bez olejowania. I co najważniejsze, nie puszą się tak, jak to mają w zwyczaju. Tak więc maska ta z pewnością nie zostanie przeze mnie zapomniana i gorąco ją polecam każdemu, kto chce zapanować nad swoimi włosami.
Zdjęć przed/po niestety nie posiadam, lecz postaram się je zrobić przy następnym użyciu tej maski i dodać je przy edycji posta.
Trzymajcie się i do następnego razu! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz