30 sty 2015

Podsumowanie stycznia

Hej kochani!

Styczeń minął niesamowicie szybko, zwłaszcza ze względu na sporo dni bez szkoły. Niestety, mimo tego, że w tym miesiącu miałam aż trzy tygodnie wolnego, to nie przeczytałam wystarczająco dużo, by wyrobić średnią (13,9 cm), która pomogłaby mi w ukończeniu wyzwania "Przeczytam tyle, ile mam wzrostu". No cóż, przede mną najdłuższe wakacji w moim życiu, więc może wtedy uda mi się przeczytać tyle książek, by przekroczyć średnią wyliczoną przeze mnie. Swoją drogą, na chwilę obecną wynosi ona 14,4 cm, więc przede mną jest nie lada wyzwanie.

Dwie z pięciu książek, które przeczytałam w tym miesiącu, są lekturami szkolnymi. Nie mam o nich zbyt wiele do powiedzenia, więc tylko pokrótce wyrażę swoje zdanie o nich.

Inny Świat Gustaw Herling-Grudziński (1,6 cm; Historyczna lub polityczna; Wspomnienie, pamiętnik.)

Przed zabraniem się do czytania "Innego świata" myślałam, że przy czytaniu będę płakać. Jednak tak się nie stało, a czytaniu towarzyszyło głównie znudzenie. O ile pierwsze 60 stron mnie zaciekawiło, to później zaczęło mnie to wszystko męczyć. Styl autora jest nijaki, gdzieniegdzie są wymuszone metafory, ale górują suche fakty. Parę razy się w niej pogubiłam, nie wiedząc czy opisane wydarzenie było po czy przed poprzednim. Ale najgorsze z tego wszystkiego były rosyjskie wtrącenia, które rozumiałam piąte przez dziesiąte. Gdyby nie to, że jest to moja lektura, to najprawdopodobniej odpuściłabym sobie czytanie do końca.
"Inny świat" ratuje tylko to, co opisuje - tragedię i cierpienie ludzkie. Niestety, nie jest to tylko fikcja literacka, lecz realne wydarzenia.


Zdążyć przed Panem Bogiem Hanna Krall (0,6 cm; Główny bohater ma imię na tę samą literę co ja <Marek - Małgorzata>; Książka oparta na faktach)

Po książkę "Zdążyć przed Panem Bogiem" sięgnęłam dlatego, że jest ona moją następną lekturą. Spodziewałam się, że w całości została ona poświęcona opisowi powstania w getcie warszawskim. Ostatecznie o powstaniu dowiedziałam się tyle, co nic, w przeciwieństwie do kariery medycznej głównego bohatera. Styl pisarki jest dobry, ale niczego zachwycającego w nim nie ma.


Dla przyjemności sięgnęłam w tym miesiącu po cztery książki, z czego trzy udało mi się dokończyć. Do nich odniosę się również w osobnych postach, w których umieszczę obszerniejszą recenzję.

Ciemniejsza strona Greya E.L. James (4,1 cm; Autorem jest kobieta; Książka ze złymi recenzjami)

Moja zdanie o "Ciemniejszej stronie Greya" niewiele się różni od tego, które mam o pierwszej części trylogii. Grey wciąż jest greckim bogiem, tym razem nieco mniej masochistycznym, a Ana powoli odrzuca dawne wcielenie szarej myszki na rzecz bogini seksu. Oczywiście, jak to w typowym love story bywa, świata poza sobą nie widzą i już po paru tygodniach są gotowi na następny krok. Oczywiście, żeby wszystko nie było w różowych barwach, po drodze spotyka ich parę dram, głównie spowodowanych przeszłością Greya, jednak wychodzą z nich praktycznie bez szwanku.
Styl autorki poprawił się nieznacznie, jednak dalej jest masakryczny. Wciąż nie potrafi ona opisać wielu przeżyć, przez co tekst jest nijaki. Oczywiście wewnętrzna bogini nie opuszcza nas ani na krok, strojąc się co chwilę w nowe apaszki czy boa.
Nic specjalnego w tej serii nie ma, nie mam pojęcia, dlaczego tyle osób ją tak wychwala.

Zdrada Paulo Coelho (1,4 cm; Ma tylko jedno słowo w tytule; Akcja ma miejsce w innym kraju)
"Zdrada" już jakiś czas kusiła mnie, by ją przeczytać. O Coelho słyszałam wiele pochlebnych słów, i chciałam w końcu się przekonać, czy słusznie.
Niestety, nie sprawdziłam wcześniej, które jego książki są warte przeczytania, a ta była pierwszą, która wpadła mi w ręce. Najwidoczniej źle trafiłam, bo nic szczególnie zachwycającego w niej nie widziałam. Ot, parę moralnych opisów i kobieta znudzona życiem. Możliwe, że bardziej by do mnie trafiła, gdybym była bogatsza o jakieś 10 lat doświadczeń, w tym małżeńskich. Jednak zła nie była, miała dobre momenty - szczególnie spodobał mi się fragment lotu paralotnią.

My, dzieci z dworca Zoo Christiane F. (1,4 cm; Przeczytana w jeden weekend; Książka, która została zekranizowana)

Książka "My, dzieci z dworca Zoo" ukazuje w prosty sposób ponure życie narkomana oraz błędne koło, w które taka osoba wpada. Mimo, że opis przeżyć osób, głównie Christiane, które dopiero zaczynają przygodę z narkotykami, są dosyć zachęcające, to druga połowa książki zdecydowanie zniechęca do próbowania takich specyfików. Dopiero wtedy możemy przeczytać, w jakie bagno można się wpakować, nawet, jeśli początek zabawy z narkotykami był niewinny i zdawać by się mogło, że wszystko było pod kontrolą.


A teraz krótki powrót do wyzwań:
W tym miesiącu udało mi się przeczytać 5 książek, więc wywiązałam się ze średniej w wyzwaniu "52 książkach"
5/52
Łączna grubość grzbietów tych książek wyniosła 9,1 cm, tak więc na pozostałą część roku pozostał mi stosik wynoszący 157,9 cm. 
Edytowałam również grafiki z wyzwaniami dotyczącymi tematyki:




















A jakie są moje postanowienia na następny miesiąc? Utrzymać tempo czytania. Będzie to dla mnie trudne, bo nie będę już miała tyle czasu wolnego i dodatkowo planuję zacząć ćwiczyć, jednak w tym miesiącu mam wielką satysfakcję z tego, że udało mi się przeczytać więcej niż zazwyczaj.

Na dniach postaram się opublikować bardziej rozbudowane recenzje oraz jakoś inaczej zorganizuję listy wyzwań tematycznych, bo niedługo się pogubię co i do której książki się odnosi.

Na dzisiaj tyle, trzymajcie się ciepło i do następnego razu. :)

2 sty 2015

Wyzwania czytelnicze na rok 2015

Hej kochani!

Na początku chcę Wam życzyć wszystkiego dobrego w nowym, 2015 roku. Oby ten rok przyniósł Wam wiele szczęśliwych momentów i żeby każdy z Was spełnił swoje najskrytsze marzenia.

Jak wiecie, zmiana cyferki w roku wiąże się z noworocznymi postanowieniami. W moim przypadku, jednym z nich jest zwiększenie ilości przeczytanych książek na rok. Niestety, obecnie moją średnią jest nieco ponad książka na miesiąc, co jest marnym wynikiem. Zwłaszcza, że jeszcze parę lat temu liczba ta była zdecydowanie większa. Dlatego postanowiłam podjąć się paru wyzwań z nadzieją, że chociaż połowę z nich ukończę.

1.
 Zacznę od najcięższego wyzwania, z bloga Dzosefinn. Jak sama nazwa wskazuje, w ciągu roku muszę przeczytać tyle, żeby suma grubości książek była co najmniej równa mojemu wzrostowi, czyli przede mną jest 167 centymetrów książkowych przygód. Dokładniejsze informacje  jak i listę uczestników, do której wciąż każdy może się dopisać, znajdziecie na jej blogu.

2.
W kolejnym wyzwaniu, z bloga amelinowej muszę przeczytać tyle książek, by móc odhaczyć każdą z 29 pozycji. Dzięki jednej książce można odhaczyć więcej punktów, niekoniecznie tylko jeden. 

3.
Następne wyzwanie zostało znalezione na blogu Mishy. Podobnie jak poprzednio, w tym wyzwaniu muszę przeczytać książki, które zawierają pewne elementy z listy, z tą różnicą, że jedna książka to tylko jeden podpunkt. Niektóre punkty się pokrywają, ale są pewne różnice, przez które nie mogłam się zdecydować na jedną z tych list. Niestety, w tej jest jeden minus - w jednym z punktów jest mowa o ulubionej książce mojej mamy. Moja mama nie czyta książek, więc ten punkt trochę przekształcę: przeczytam ulubioną książkę swojej siostry.

4. No i na koniec kultowe już wyzwanie 52 książek. W ciągu roku muszę przeczytać 52 książki o dowolnej grubości, czyli średnio jedną książkę na tydzień. Jeżeli nie uda mi się ukończyć wyzwania wzrostowego, to chciałabym zaliczyć to, nieco łatwiejsze.

Co miesiąc będę robiła podsumowanie moich postępów, a jeżeli wpadnie mi w rękę książka, której nie będę mogła zostawić bez komentarza, to umieszczę również recenzję. Oczywiście, jeżeli ktoś z Was jest chętny, to może śledzić moje postępy na Lubimyczytac.pl.

A teraz koniec z siedzeniem na laptopie, czas na czytanie!
Cześć! :)